„Zadzwonię do ciebie, żeby dowiedzieć się, czy zmieniłaś zdanie!” – woła za nią Cemre. Tymczasem Narin przychodzi do domu Kemala. Dzwoni do drzwi i czeka na otwarcie. Nagle słyszy dochodzący z drugiej strony głos męża: „Siostro Sehriye, stój! Nie otwieraj. Jeśli będziemy tak postępować, Masal nigdy się nie przyzwyczai”.
Mam nadzieję, że spodobają Ci się te historie.Jeśli podobają Ci się te animacje, zostaw komentarz. Dziękuję Ci!0:00 - Historia 13:58 - Historia 2Voiced By Ja
Witam, u mnie jest tak, że raz na x otwierań zaskoczą drzwi pasażera i można je otworzyć z zewnątrz jak nie to od środka, ale potem już normalnie mogę je otwierać z zewnątrz, aż do momentu kiedy znowu zamknę autko z pilota i spróbuję otworzyć wtedy znowu muszę otwierać od środka no chyba,że tj mówię trafie na ten wyjątkowy moment kiedy to drzwi pasażera zaskoczą
Nie otwieraj tych drzwi (film 2022) Skocz do nawigacji Skocz do wyszukiwania. Nie otwieraj tych drzwi; Leatherface ( Mark Burnham ) w scenie z filmu:
Nie otwieraj oczu to film Netflixa, w którym główna bohaterka przemieszcza się z opaską na oczach. Fani próbują to naśladować, co właśnie doprowadziło do kolejnego wypadku. Przeczytaj w weekend
,, NIE OTWIERAJ NIGDY '' Gdzieś sklepik mały był I na piasku twój ślad Ktoś na pianinie grał Zerwałeś jakiś kwiat Pęknięte lustra szkło Dawny smak
. Descent Legendy Mroku wywołał wiele kontrowersji, bo to trzeci Descent, bo w pudle można mieszkać, bo wymaga aplikacji, bo drogi, bo zawartością można umeblować kawalerkę… Dziś zapraszam na sprawdzenie czy było warto tyle krzyczeć Descent Legendy Mroku od Rebela to najnowsza z sagi 3 podziemnych szwendaczy, gdzie od 1 do 4 graczy wciela się w bohaterów walczących ze złem. W poprzednich odsłonach piąty gracz był mistrzem gry i to on kierował złolami, tym razem tę rolę przejmuje aplikacja i bezdusznie napuszcza na nas ekipy plastikowego plugastwa. Podczas rozgrywki zdobywamy ekwipunek, komponenty do tworzenia nowych zabawek oraz rozwijamy nasze umiejętności. Mało tego, poza samymi sobą rozwijamy też mapę, która rośnie nie tylko na płasko, ale też w trzecim wymiarze, bo komponenty zawarte w pudle pozwalają, a wręcz wymagają zbudowania terenu bitwy w chwalebnym 3D. Wrażenia z gry Gra w Descent Legendy Mroku przypomina trochę sesje RPG z książką jako mistrzem gry. Czytamy wprowadzenie, trochę dialogów między postaciami, klimatyczne wstawki też się znajdą no i bęc – obrazek jak ułożyć startowe kawałki mapy, kto i co się na nich znajduje i hejże ho lecimy. W kilku scenariuszach najpierw wypuszczamy jednego bohatera, potem coś się dzieje i dochodzi reszta. Taktycznie nie ma to większego znaczenia, ale klimatycznie się spina. Na mapie zawsze znajdziemy ciekawe elementy do obwąchania jak i wrogów do rozpłatania. Zacznijmy od tych drugich. Są oczywiście kierowani przez aplikacje i kilka prostych zasad z instrukcji. Apka mówi nam kogo biorą na celownik, czy lecą od razu dać w mordę czy raczej przygotowują się do większego ataku. Naszym zadaniem jest pokierować nimi do pożądanego celu lub zapamiętanie, że ten oto zabójca ostrzy noże filuternie patrząc na naszego maga. Walka Kiedy do samej walki przychodzi jest ona prosta, jeśli my klepiemy w wroga, to podchodzimy w zasięg i rzucamy kością wskazaną na postaci, plus odpalamy upatrzone zdolności. W aplikacji wklepujemy otrzymane sukcesy i dostajemy zwrotkę z ilością zadanych obrażeń i życia złola. Ale to nie wszystko, apka rozpoznaje też czy nasza broń, a co za tym idzie typ jej obrażeń zadał więcej bęcków niż przewidziano, bo niemiluch jest na nie podatny; do tego sprawdza procentowo odpalające się efekty zamontowanych modyfikacji oręża. I tutaj gładko przechodzimy w obwąchiwanie mapy, a raczej jej interaktywnych elementów. Możemy zerwać owoce z drzewa, pozbierać grzyby wokół niego rosnące, przeszukać skrzynię, skosztować zawartości kotła czy wycisnąć esencję wody ze studni. I jak na prawdziwego gracza przystało, będziemy chcieli zrobić to wszystko, bo nie wiadomo, kiedy znajdźka się przyda. Naturalnie prawdopodobnie nigdy jej nie użyjemy, jak to w RPGach bywa, ale będziemy ją mieli. Niektóre z tych znajdziek są odwzorowane w kartach, bo można odkryć broń czy napój, inne zaś to tylko składniki do konstrukcji modyfikacji. Każda broń może obsługiwać takie trzy i nie są one przedstawione w realnych kartach, ale istnieją w pamięci aplikacji, która sama powie ci przy ataku, czy ta 20% szansa na ogłuszenie zamontowana na trzonku młota się odpaliła czy nie. I to jest SUPER. Akcje W swej turze będziemy przede wszystkim posuwać się naprzód, badać otoczenie i agresywnie negocjować z wrogiem. Mamy na to 3 akcje, z których jedna musi być ruchem. Więc najczęściej będziemy podchodzili do złola i wykładali mu dwie akcje argumentów mieczem. Należy jednak uważać bo potwory potrafią się odwinąć konkretnym półobrotem, szczególnie jeśli nie uważaliśmy na zdolności ich współtowarzyszy. Przykładem niech będzie sytuacja gdzie wszyscy radośnie klepaliśmy zakapturzonego kultystę, a on pasywnie przy każdym otrzymanym ciosie podnosił losowemu sojusznikowi siłę o 2, a że było tylko dwóch złoli, to „losowy” bandyta z mięczaka zadającego 4 obrażenia nagle stał się koksem ładującym za 15. Pech chciał, że wybrał naszego jaszczura na cel i wybuchł go jednym dotknięciem. Po ogólnej chwili wesołości i szybkim rozprawieniu się z bandytą poszliśmy dalej, ale jaszczur już z kartą rany co to mu odrobinę przeszkadzała. Jeszcze dwa takie atomowe ataki i koniec gry. Karty i umiejętności Niekiedy będziemy musieli pomanewrować kartami, odpalając ich umiejętności czy przewracając na drugą stronę w celu zmiany zdolności i zrzuceniu zeń zmęczenia. Wszystkie karty są dwustronne każda strona inaczej działa. Przykładowo dwie karty broni są wkładane w przejrzystą koszulkę, tak aby przy przekładaniu karty zmieniał się typ patyka śmierci. Elf ma łuk i podwójne miecze, człowieczka ma ciężki miecz i młot, krasnalka kuszę i kafarek. Manipulując widoczną stroną maksymalizujemy obrażenia i zarządzamy zmęczeniem. Właśnie – zmęczenie pełni tutaj dość znamienną rolę, choć mniejszą niż zakładałem. Rąbiąc wrogów na lewo i prawo nieuchronnie będziemy akumulowali zmęczenie zarówno na karcie bohatera, jak i na ekwipunku czy zdolnościach, więc pula znaczników potu jakie możemy przyjąć jest dość spora, na pewno większa niż w Descent 2. Pozbywamy się go odwracając kartę na drugą stronę za jedną akcję i to właśnie ta akcja jest najmniej satysfakcjonującym elementem całej gry. Franek zatłukł złodzieja, Zenek wlazł na drzewo, a Wojtek odwrócił kartę i podszedł kawałek. No epickie jak skarpetki Boryny. Brakuje mi tutaj większego wpływu tych kart na grę, np. że jeśli ta umiejka jest na stronie A, to ta druga z tego korzysta a potem ją obraca. Albo pakujesz się siłą na stronie A stresując kartę i przy jej przełożeniu zadajesz tyle obrażeń, ile stresu zebrałeś. A tak, jest tylko jedna postać co taktycznie korzysta z flipowania kart, a nie robi tego tylko kiedy absolutnie musi. Mowa tu o Fuksie, kocim złodzieju, albo włamykotce jak to słodko nazwał ją mój znajomy. Stres jest, działa, funkcyjne się sprawdza, ale mógł być lepiej zrobiony. Historia w grze jest typowym fantastycznym bełkotem. Ktoś umarł, gdzieś wielkie zło, ty jako wybraniec, ratuj świat a w między czasie pogadaj z kolegami o ich smutkach i koniecznie zbadaj tę puszczę/jaskinię/szuwary. Ok, może aż tak prosto nie jest, ale to bardziej moja wina, bo jestem mechanicznym graczem przelatującym fabułę na rzecz efektów i wyników. Podobało mi się co widziałem, ale czytane treści nie zapadły mi w pamięć. O wiele bardziej pamiętam taktyczne sytuacje na mapie kiedy to apka narracyjnie mówiła, że wrogowie coś szykują więc miej się na baczności. Descent Legendy Mroku to gra podzielona na misje, pomiędzy którymi wracamy do miasta. W nim ulepszamy ekwipunek, dokupujemy wywary, odkrywamy nowe receptury i wybieramy kolejne miejsce zmagań. Miasto jest typowe, robi co miasto powinno robić i wywiązuje się z tego znakomicie. Aplikacja Co daje aplikacja? Matematyka – obliczenia związane z walką, stany oraz los inny niż kości przeniesiony jest do kodu aplikacji. Podczas walki gracz wybiera wroga, rzuca swoimi kośćmi, manipuluje odrobinę wynikami i wprowadza używaną broń i sukcesy. Apka oblicza obrażenia biorąc pod uwagę oręż oraz podatność nań przeciwnika. AI wrogów – tutaj apka mówi, jak się zachowuje wróg przed jego ruchem. Np. wspomina, że barbarzyńca wyje i złowieszczo patrzy na postać gracza; albo złodziej wyjmuje wachlarz noży i czeka. Dodaje też narracyjne wstawki – w jednej turze rusałki zaczęły zacieśniać więzi wokół siebie w przygotowaniu na atak, a kiedy ten nie nastąpił, dostałem powiadomienie, że są wkurzone i że liczyły na wyprowadzenie kontry w nos agresora. Każdy wróg ma kilka zachowań, między którymi apka wybiera. Gdyby to było na kartach, operowanie tym zajęłoby dużo więcej czasu, każdy wróg musiałby mieć talie i wspomniane wyżej narracyjne wstawki by się nie pojawiały. Spis ekwipunku –Apka nadzoruje ile czego znaleźliśmy i co za to kupiliśmy będąc w mieście. Ponadto jak zamontujemy inną rękojeść w mieczu czy kamień w różdżce, to apka też to wie. Mało tego – te ostatnie generują bonusy i stany odpalające się np. w 10% ataków. Tę matematykę również oddano w ręce aplikacji. Ty, jako gracz tylko rzucasz kością, a na ekranie pojawia się co się stało, co się odpaliło i ile obrażeń weszło. Wraz z postępem kampanii dostajemy nowe karty umiejętności i w apce sprawdzamy jaka jest ich pula i które możemy używać. Budowa mapy – mówi jakie kafle mapy wystawić, gdzie zbudować podwyższenia i jakie interaktywne elementy wystawić na terenie misji. Klimat – powstaje w dwóch miejscach – na planszy dzięki super komponentom 3d oraz w głośnikach dzięki efektom dźwiękowym z aplikacji. Podłączyłem głośnik bluetooth, muzyka grała całą rozgrywkę, nie nużyła się ani nie narzucała. Przy walce padały odgłosy szczęku oręży, słychać było, kiedy zmieniamy tury oraz odpalał się okazyjny lektor, którego można by było mieć więcej. Problemy z aplikacją Nie grajcie na telefonie, bo nie ma przesyłania zapisanych kampanii między urządzeniami. Telefony mają za małe ekraniki, aby miło się z niej korzystało. Raz mi się skończyła bateria w tablecie, co skutkowało przymusową zmianą gry. Polecam pamiętanie o dodatkowych opcjach zasilania. Jeden gracz staje się prowadzącym rozgrywkę a reszta tylko na niego patrzy. Rozwiązałem to rzucając obraz na telewizor. Wprowadzanie danych przy walce trwa dłużej niż te rzucenie okiem na kości. To chyba logiczne, bo apka potrzebuje wiedzieć kto, kogo i czym atakuje, no i jak mocno. A człowiek potrzebuje tylko miotnąć kośćmi i porównać z kartą. Te spowolnienie nie jest jakieś niesamowite, ale kilka sekund zabiera. Komponenty Plastiki są najlepsze jakie widziałem w grach planszowych. Bez żadnego ale, bez dwóch zdań, stają na równi z modelami z Games Workshop, co to słyną z jakości i dokładności wykonania. Elementy kartonowe, do konstrukcji mapy mogą się zużywać, bo wkładanie i wyjmowanie filarów z kafelków jednak je nadwyręża. Pozą tą drobnostką generują super klimat i nie chcę grać bez nich. Karty i planszetki graczy są standardowe, ręki ci nie potną od swej twardości, ale też w rulonik ich nie zwiniesz. Instrukcja jest wystarczająca, a jak ci brakuje to masz wielgachne kompendium w apce. Minusem jest przerywanie gry, aby się do tego kompendium dostać, chyba że ktoś ma drugie urządzenie i tam szuka danej zasady. Podsumowanie Descent Legendy Mroku są moim ulubionym Descentem. Śliczne mapy, odjechane postacie i dobrze zaprojektowana aplikacja tworzą spójny produkt, który trafia w mój gust. Polecam dla graczy nie bojących się aplikacji, lubiących ładne gry kampanijne z ciekawym rozwojem postaci i interesującym zarządzaniem drużyną. Gloomhaven to to nie jest, ale też nie musi. PS. Grę można kupić tutaj. A tutaj dowiecie się jak malować Syrusa Podsumowanie Descent Legendy Mroku są moim ulubionym Descentem. Śliczne mapy, odjechane postacie i dobrze zaprojektowana aplikacja tworzą spójny produkt, który trafia w mój gust. Polecam dla graczy nie bojących się aplikacji, lubiących ładne gry kampanijne z ciekawym rozwojem postaci i interesującym zarządzaniem drużyną. Pros + Piękne figurki + Super się prezentuje na stole + Dobrze zrobiona aplikacja + Ciekawe narracyjne momenty podczas samej walki Cons - Wymaga aplikacji - Trzeba kupić telewizor - Sztampowa - Wielkie pudło - Nie wykorzystany potencjał systemu zmęczenia i odwracania kart
{"type":"film","id":726369,"links":[{"id":"filmWhereToWatchTv","href":"/film/Nie+otwieraj+oczu-2018-726369/tv","text":"W TV"}]} powrót do forum filmu Nie otwieraj oczu 2019-01-19 22:31:06 Witajcie Drodzy Filmwebowicze :)Uwaga na spojleryNa wstępie napiszę, że filmu nie widziałam w całości, obejrzałam krótkie fragmenty na YouTube ponieważ nie jestem w nastroju na "suspens". Przeczytałam jednak sporo recenzji, dyskusji etc więc wiem Mam w związku z tym kilka pytań:1. Czy na te "byty" należało patrzeć wprost? W tych kilku fragmentach, które widziałam (np. scena w aucie z siostrą, Malkovich patrzący za żona) obydwoje, Sandra z Johnem nie zostali "zarażeni" mimo, że nie mieli zamkniętych Co z innymi niemowlakami? Jak myślicie, co by się stało z niemowlakiem, który zobaczył?3. Co z innymi zwierzętami? 4. Dlaczego byty mogły się swobodnie poruszać na zewnątrz ale nie mogły się dostać do środka np. przez otwarte drzwi?5. Dochodzę również do wniosku, że po raz kolejny "człowiek człowiekowi wilkiem" - byty nie były zdolne do fizycznej interakcji z człowiekiem, to inni ludzie, Ci którzy zobaczyli stają się największym wrogiem zmuszając do patrzenia. Czy oni specjalnie polowali na tych z opaskami? Dziękuję za odpowiedzi i pozdrawiam minor_swing Jeszcze jedno pytanie- dlaczego ta epidemia samobójstw rozwijała się tak powoli? W scenie gdzie dziewczyna wali głową w szybę, wokół niej mnóstwo ludzi, oszklony korytarz etc. Dlaczego tylko ona jedna? Byty się namnożyły? minor_swing Uwaga na spoilery!W filmie nie znajdziesz odpowiedzi na żadne z tych pytań. Nikt ze scenarzystów nie przejął się ułożeniem żadnego uzasadnienia dla fabuły i aż do napisów końcowych ne dowiadujemy się, co to było,jak działało, czemu...Co do pytania 5, mogę Ci tylko wyjaśnić, że byty nie działały na chorych umysłowo. Napastnikami byli uciekinierzy ze szpitala psychiatrycznego, którzy nie musieli nosić opasek. Po zobaczeniu bytu uznawali, że jest piękny i zaczynali polować na innych, żeby też im pokazać. minor_swing Oczywiście to tylko teoria, ale:1. Myślę, że to te byty musiały się popatrzeć na osobę, a nie tylko osoba na to coś. Za tym przemawia kilka powodów: panikujący tłum zamienia się w samobójców nijako taśmowo, jeden po drugim a nie wszyscy na raz. Gdyby to człowiek musiał po prostu to coś zobaczyć to wszyscy na raz staliby się opętani. Druga rzecz to przenoszenie się tego czegoś. Gdyby było cały czas widoczne to opętanie szłoby nijako "frontem atmosferycznym" . Tymczasem nasze Cosie najpierw na nikogo nie patrząc wbiły z Syberii na Alaskę w sam środek miasta i dopiero wtedy się ujawniły gapiąc się po kolei na Myślę, że Cosie (tak je będę teraz nazywał :P ) były napalone na dzieciaki bo ich samobójstwa były "ciekawsze" . Małe dziecko od biedy raczkowałoby w stronę schodów i spadło, ale noworodek, który jest całkowicie bezwolny jest łakomym kąskiem dla Cosiów, a w końcu noworodków w czasie ataku nie było aż tak dużo (pewnie podobnie byłoby z ludźmi całkowicie sparaliżowanymi). Jeśli już miałbym odpowiedzieć to noworodek też pragnąłby śmierci, ale że nie miałby jak tego uczynić męczyłby się to sprawiłoby sporą uciechę W szpitalu dla niewidomych były psy przewodniki i wątpię, żeby im też wiązali przepaski na oczach. Myślę, że zwierzęta po prostu reagowałyby paniką (ciekawe co ze zwierzętami, które mają świadomość swojego "ja" jak szympansy - chyba one mając samoświadomość też mogłyby chcieć popełnić samobójstwo)4. Jakkolwiek głupio to teraz na zabrzmi to dlatego, że Cosie były... za grube. Cosie mimo, że dla nas - widzów - były niewidzialne miały swoją materialną formę: ich przejście powodowało targanie gałęzi w lesie (nie małych gałązek od wiatru, ale konkretnych konarów), podlegały niektórym prawom fizyki i fala świetlna odbijała się od nich i mogła być wychwycona przez mechaniczne czujniki takie jak kamery czy czujniki parkowania. Cosie nie były mgłą, która mogłaby się wślizgnąć w każdą szczelinę. Dodatkowo za tym przemawia fakt, że Cosie mogły wtargnąć do domu przez otwarte drzwi garażu (Gary otwiera je, żeby Cosie dorwały Douglasa, który siedzi w garażu) - bo te były dostatecznie duże dla nich. I dlatego też bohaterowie potem przy wbijaniu do domów zawsze zamykają za sobą drzwi. Cosie po prostu nie mogą w żaden sposób integrować w ludzki świat i nie mogą np. nacisnąć klamki u drzwi ani wybić kamieniem I ponieważ nie mogą integrować w nasz świat bezpośrednio potrzebują pomagierów, którzy odwalą to za nich. I wbrew temu co wszyscy mówią - to wcale nie musieli być wariaci. Znaczy skąd to wiemy ? Od Garego, który był pod wpływem Cosiów. Historyjkę o wariatach mógł po prostu wymyśleć. Zresztą ten gość za drzwiami w sklepie według Charliego był dawnym drobnym złodziejaszkiem, ale w sumie porządnym gościem. A został wybrany na Pomagiera. Podobnie sam Gary czy człowiek atakujący łódkę - nie wyglądali na pensjonariuszy domu wariatów. Gary miał porządny garniak, człowiek z rzeki wyglądał bardziej na jakiegoś rybaka. Myślę, że Cosie losowo wybierały ludzi do pomocy, co najwyżej byli to ludzie o złych skłonnościach. I tak, specjalnie polowali na tych normalnych - jako opętani wierzyli, że pokazują im coś jedno pytanie - tak jak pisałem w pkt. 1 epidemia rozwija się powoli bo Cosie muszą spojrzeć w oczy każdemu z osobna. Dzieje się to szybko - po paru godzinach miasto jest w ruinie, ale też nie natychmiastowo. Uff, mam nadzieję, ze pomogłem ^^ kubis8888 Jak noworodek ma popełnić samobójstwo, skoro nawet nie ma w pełni rozwiniętej świadomości. minor_swing Niemowlaki raczej nie widzą w 100%.
Kiedy byłem dzieckiem, podczas jednych świąt Bożego Narodzenia bardzo chciałem dostać budzik pod choinkę. Nie pamiętam dokładnie czemu, może by poczuć się doroślej poprzez wstawanie z budzikiem, by zrobić ważne rzeczy. W czasie tamtych świąt otworzyłem prezent od babci. Był to jeden z tych staromodnych, nakręcanych zegarów. Byłem zachwycony, nakręciłem go i już się cieszyłem myśl o następnym dniu. Tej samej nocy zegar się popsuł, a ja się załamałem. W ramach pocieszenia mama zabrała mnie do sklepu i kupiła mi nowy, tym razem na baterie. Był dwustronny, można było ustawić dwie różne strefy czasowe i dwie różne godziny budzenia (było to lata przed pojawieniem się smartfonów i zaawansowanych budzików elektronicznych). Także ten popsuł się następnego dnia. Zacząłem się martwić, że nie dane mi posiadać budzika. Mama zabrała uszkodzony zegar na wymianę. Sprzedawca wyjaśnił zasady reklamacji w bardzo zawiły sposób, ale krótko mówiąc mama mogła dostać kolejny budzik pod warunkiem, że nie będzie już miała możliwości jego wymiany, jeśli i ten się popsuje. Dostałem zegar z wbudowanym radiem, najcudowniejsza rzecz, jaką mogłem sobie wówczas wyobrazić. Czułem się, jakby to była moja ostatnia szansa. Położyłem się do łóżka i nastawiłem budzenie na 06:00. O poranku usłyszałem piszczenie alarmu zegara. Wiedziałem już, że moje życzenie się wreszcie spełniło. Miałem ten budzik przez przeszło 20 lat, aż pewnego dnia mnie nie obudził. Radio nie odbierało zbyt dobrze, więc w zasadzie nigdy go nie używałem. Okazjonalnie próbowałem złapać jakąś stację kręcąc tunerem i machając anteną, gdy nie chciało mi się wstawać i włączyć radia na szafce. Jednak przez większość czasu radio włączam przypadkiem naciskając któryś z guzików, kiedy szukam czegoś w nocy po omacku. Tak potrafi wtedy ryknąć szumem, że aż podskakuję. Coś dziwnego zaczęło się dziać z zegarem w ubiegłym tygodniu. Była noc, a ja akurat wchodziłem do mojej sypialni. Zobaczyłem czerwone światło, więc założyłem, że to telefon podłączony do ładowarki, którego akurat szukałem. Okazało się, że to radio w budziku, ustawione na jedną z zaprogramowanych stacji. Pomyślałem, że musiałem je jakoś włączyć przypadkiem i wcisnąłem wyłącznik. Następnego dnia znów zauważyłem światło, więc po prostu je wyłączyłem. Dziwnie zaczęło się robić trzeciego dnia. Zacząłem się zastanawiać, co się właściwie dzieje. Zdałem sobie wówczas sprawę, że zegar był wyciszony, a ja nigdy tego nie robiłem, uznałem to za dość dziwne. Wyłączyłem go i udawałem, że nic się nie stało. Kolejnego dnia, wczoraj, znów zobaczyłem czerwone światło. Nie potrafię wyjaśnić czemu, ale z jakiegoś powodu zdecydowałem się pogłośnić. Usłyszałem szum, ale w tle był też męski głos. NIE OTWIERAJ DRZWI Zapewne była to jakaś stara opera mydlana w stylu tych, które puszczają na NPR późno w nocy. NIE OTWIERAJ DRZWI, ponowił prośbę głos. Powtarzał to zdanie cały czas. Dziwne. Wyłączyłem radio i wróciłem do swoich zajęć. Później, tej samej nocy, kiedy kładłem się spać, rzuciłem mimochodem okiem na okno w sypialni. Koleś, który mieszka nade mną szedł właśnie do swojej ciężarówki. Wyglądał na spiętego, jakby był zły czy coś. Pewnie stracił kolejnego ze swoich zmotoryzowanych kumpli. Nie zamierzałem się w to zagłębiać i położyłem się. Wtedy usłyszałem szum. NIE OTWIERAJ DRZWI Przecież nawet nie dotknąłem szafki nocnej. NIE OTWIERAJ DRZWI W tym samym momencie ktoś zaczął walić do drzwi. Była prawie północ. Kto chciałby się ze mną widzieć o tej porze? Czy to takie pilne? Znów usłyszałem swój budzik. NIE OTWIERAJ DRZWI Zmroziło mnie to. Nie mam pojęcia czemu, ale wbrew swojemu instynktowi nie sprawdziłem, o co chodzi. Położyłem się na łóżku, aby nikt mnie nie zobaczył przez okno. Pozostałem w bezruchu przez przynajmniej pięć minut. Potem usłyszałem syreny policyjne, a łomot u drzwi ustał. Odwróciłem się w stronę mojego budzika, on także się wyłączył. I znów pukanie do drzwi, tym razem już normalne. - Policja, proszę otworzyć. - powiedział jeden z funkcjonariuszy. Wstałem i podszedłem do drzwi. Policjant zapytał mnie, czy znam mężczyznę, który stał przy nich, zakuty w kajdanki. To był facet z góry. Zidentyfikowałem go, a oni mi powiedzieli, że jest podejrzany o pięć morderstw w okolicy. Sąsiad widział go dobijającego się do moich drzwi z siekierą w ręku i zadzwonił po policję. Powiedzieli, że gdybym otworzył, to zapewne byłbym już martwy. Podziękowałem im za przybycie i aresztowanie go. Wróciłem do środka i położyłem się na łóżku. Odwróciłem się w stronę mojego zegara. Ten zegar, to była ostatnia szansa na spełnienie mojego życzenia, towarzyszył mi bez awarii przez całą szkołę średnią, treningi zapasów, egzaminy w koledżu i podczas porannych zmian w szpitalu. To chyba coś więcej, niż zwykły budzik, może jakiegoś rodzaju anioł stróż?
FilmThe Other Side of the Door20161 godz. 36 min. {"id":"715836","linkUrl":"/film/Po+tamtej+stronie+drzwi-2016-715836","alt":"Po tamtej stronie drzwi","imgUrl":" śmierci syna Maria wyrusza do starożytnej hinduskiej świątyni, by nawiązać z nim kontakt. Otwiera drzwi między światami, które miały być na zawsze zamknięte. Więcej Mniej {"tv":"/film/Po+tamtej+stronie+drzwi-2016-715836/tv","cinema":"/film/Po+tamtej+stronie+drzwi-2016-715836/showtimes/_cityName_"} Tikka masakra Można przypuszczać, że gdyby podobną historię postanowili opowiedzieć Hiszpanie, na ekranie kino grozy... ... czytaj więcej{"userName":"Muszynski","thumbnail":" masakra","link":"/reviews/recenzja-filmu-Po+tamtej+stronie+drzwi-18563","more":"Przeczytaj recenzję Filmwebu"} {"linkA":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeA","linkB":"#unkown-link--stayAtHomePage--?ref=promo_stayAtHomeB"} Maria (Sarah Wayne Callies) mieszka wraz z rodziną w egzotycznych Indiach. Wiedzie szczęśliwe życie do dnia, w którym jej kilkuletni syn ginie w wypadku samochodowym. Zrozpaczona Maria odkrywa, że istnieje odwieczny rytuał, który pozwala żywym nawiązać ostatni kontakt z umarłymi i pożegnać się z nimi. Wyrusza w podróż do starożytnejMaria (Sarah Wayne Callies) mieszka wraz z rodziną w egzotycznych Indiach. Wiedzie szczęśliwe życie do dnia, w którym jej kilkuletni syn ginie w wypadku samochodowym. Zrozpaczona Maria odkrywa, że istnieje odwieczny rytuał, który pozwala żywym nawiązać ostatni kontakt z umarłymi i pożegnać się z nimi. Wyrusza w podróż do starożytnej świątyni, w której tajemnicze drzwi pełnią rolę portalu między dwoma światami. Na miejscu Maria łamie złożoną wcześniej przysięgę i otwiera drzwi, które miały na zawsze pozostać zamknięte. Narusza tym samym równowagę między życiem i śmiercią, nie zdając sobie sprawy, jakie będą konsekwencje jej czynu. Mi w takich filmach jest zwierząt, a najbardziej psów, nie wiem czemu, ale zawsze los się do nich nie uśmiecha. taki to horror , ze jedyny moment w któym poczułem jakiś niepokój to jak mi sie w czasie seansu cola skonczyła, słaby w kazdej kategorii ( moze technicznie dobrze zrealizowany ale nie mnie to oceniac) nędza . nie polecam Zwiastun mnie przekonuje, naprawdę, fajna koncepcja. Oby tylko znowu nie okazało się, że jedynie zapowiedź jest dobra, a film mocno przeciętny... Czekam! Ile razy można kręcić ten sam film? Ile razy można używać wciąż tych samych sztuczek straszenia? Ile razy można nabierać ludzi na pójście do kina? Jako fan horrorów mam dosyć już takich gniotów. Momenty "straszne" kończą się niczym, nagle się urywają. Albo główna bohaterka się budzi albo wychodzi na ... więcej wlasnie wrocilem z kina, film przewidywalny, schematy powtarzane z innych horrorów, ale za to końcówka trochę niespodziewana, w sumie w sam raz na piątkowy wieczór...
NetflixNetflixТЕЛЕСЕРІАЛИ Й ФІЛЬМИ БЕЗ ОБМЕЖЕНЬУВІЙТИПташиний короб2018 | 16+ | 2 год 4 хв | ДрамиЧерез п’ять років після того, як невидима сила змусила більшість населення вкоротити собі віку, жінка з двома дітьми відчайдушно намагається дістатися безпечного ролях:Сандра Буллок,Тревант Роудс,Джон МалковичСандра Буллок грає головну роль у цьому трилері на основі роману Джоша Малермана. Режисерка — Сюзанна коробДокладні відомостіДивіться офлайнДоступно для завантаженняЗвукEnglish - Audio Description,English [Original],Polish - Audio Description,Polish,Russian - Audio Description,Russian,Turkish - Audio Description,Turkish,UkrainianСубтитриEnglish,Polish,Romanian,Russian,UkrainianАкторський складСандра БуллокТревант РоудсДжон МалковичСара ПолсонБ. Д. ВонгДжекі ВіверРоза СалазарДаніель МакдональдЛіл Рел ГоверіТом ГолландерСхожеНезабаромШкола розбитих сердецьПровокаційна мапа розкриває пікантні секрети учнів школи Хартлі. Її авторка, Амері, стає справжнім ізгоєм і потерпає від неприємних до партнерстваНью-Йорк, елітна юридична фірма. Інґрід Ян намагається стати партнером, не зрадити власні принципи та розібратися з коханням, друзями й сімейними Кеведо: Завтра буде гіршеКомік Рікардо Кеведо розглядає різні абсурдні ситуації, які випробовують наше терпіння, як-от дорожню лють чи сварки закоханих під час загубивсяВисловухий клаптиковий кролик із провалами в пам’яті вирушає на пошуки найкращого друга — маленького хлопчика, який йому дуже близнючки Лені й Джина з дитинства таємно міняються місцями. Коли одна із сестер зникає, їхні життя починають руйнуватися на The Bounty HunterBounty hunter Sharkey tracks criminals across the galaxy in his converted, rocket-powered ice-cream truck -- with help from his 10-year-old в обидва бокиУ день випускного Наталі робить тест на вагітність, і її життя розділяється на дві паралельні реальності. Що готує їй доля?Blood & GoldIn the final days of WWII, a German deserter desperate to return home gets caught up in a battle against SS troops on a mission to uncover hidden gold.
nigdy nie otwieraj drzwi film